top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autora: Józef Trzebuniak
    Józef Trzebuniak
  • 24 lut 2024
  • 2 minut(y) czytania


W Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Soboru Watykańskiego II czytamy: „Świat dzisiejszy okazuje się zarazem mocny i słaby, zdolny do najlepszego i do najgorszego. Zakłócenia równowagi, na które cierpi świat dzisiejszy, w istocie wiążą się z bardziej podstawowym zachwianiem równowagi, które ma miejsce w sercu ludzkim”.

W roku liturgicznym przeżywamy okres Wielkiego Postu, aby zatrzymać się na osobności na górze modlitwy. Sam Pan nasz Jezus Chrystus prowadzi nas na tę górę wysoką, ponieważ my sami czasem nie mamy już sił ani ochoty, aby wyzwolić się z naszych utrapień i stresów. Dopiero, gdy znajdziemy czas, aby pójść za Nim drogą krzyżową i rozważamy Gorzkie Żale, doświadczamy nie tylko przemiany patrzenia na Syna Bożego, ale i patrzenia na nas samych. Nie ma bowiem wśród ludzi nikogo, kto miałby „odzienie lśniąco białe” tak, jak Jezus Chrystus. Nikt z ludzi nie jest bezgrzeszny i każdy z nas ma szaty ubrudzone swoimi upadkami. Żaden zatem inny falusznik nie zdoła wybielić naszego ubrania, ale tylko nasz Pan w sakramencie pokuty i pojednania.

Eva Mozes Kor, która w 1944 roku wraz z rodziną trafiła do obozu koncentracyjnego w Auschwitz i została poddana eksperymentom medycznym doktora Mengele, w swojej biografii, pt. „Przetrwałam” napisała:         „Złość i nienawiść to ziarna, z których kiełkuje wojna. Przebaczenie jest ziarnem pokoju i ostatecznym aktem ukojenia”. Syn Boży Jezus Chrystus prowadzi nas właśnie do takiej postawy poprzez doświadczenie na górze modlitwy. Nie zatrzymuje nas jednak na szczytach kontemplacji. Wręcz przeciwnie budzi nas z naszego uśpienia, a także wyprowadza z naszych lęków i przerażenia, abyśmy skoncentrowali się na Bogu, a nie na nas samych.

Mamy słuchać Syna Umiłowanego Ojca, który przemawia do nas w czasie każdej modlitwy, a szczególnie wówczas, gdy świadomie rozważamy Słowo Boże. Rzeczywiście, gdy rozglądamy się wokoło nikogo przy sobie nie widzimy, ale w głębi serca słyszymy delikatny głos Ducha Świętego – Ducha samego Jezusa.

W Wielkim Poście jesteśmy zaproszeni, aby wraz z naszymi braćmi i siostrami w wierze, skupić się na Synu Bożym, którego Bóg Ojciec nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał (Rz 8:31). On poniósł za nas śmierć, a potem zmartwychwstał i przyczynia się za nami, abyśmy umieli tak jak On przebaczać i kroczyć odważnie w stronę nieba. Tylko Jezus Chrystus jest dla nas chrześcijan źródłem równowagi, kluczem, ośrodkiem i celem całej ludzkiej historii. On może nam udzielić przez swego Ducha światła i sił, abyśmy umieli przebaczać i naśladować Go w naszym życiu. Amen.

  • Zdjęcie autora: Józef Trzebuniak
    Józef Trzebuniak
  • 27 sty 2024
  • 2 minut(y) czytania


„I ślubuję, że Cię nie opuszczę aż do śmierci”… No chyba, że się jednak nie dogadamy. A nie dogadujemy się coraz częściej – z dekady na dekadę zwiększa się w Polsce liczba rozwodów. Chociaż według badań naukowców rozwód powoduje więcej stresu niż poważny wypadek, śmierć bliskiego członka rodziny, ciężka choroba, a nawet pobyt w więzieniu. To i tak w Polsce liczba rozwodów wynosi około 35 procent. Warto wspomnieć, że równocześnie maleje liczba ślubów kościelnych, a nie związków.

Umiłowani w Chrystusie, Siostry i Bracia,

Słowo Boże przygotowane na dzisiejszą niedzielę ma na celu wskazać chrześcijanom pewną i wolną od utrapień drogę, którą mają kroczyć. Mówi nam jak przypodobać się Panu, a także szczęśliwie przeżyć swoje życie. Święty Paweł podkreśla potrzebę „troszczenia się o sprawy Pana”, a do nich należą codzienna modlitwa, lektura Pisma Świętego i niedzielna Eucharystia. Wiemy, że rodzice i ludzie świeccy mają swoje własne codzienne obowiązki, które muszą najpierw wypełnić w swoich domach. Jednak nie powinni oni nigdy dyspensować się od udziału w praktykach religijnych. Gdyż poprzez obniżenie poziomu duchowości nasze wzajemne relacje również ulegają osłabieniu, a nawet się rozpadają.  

Dlatego więc bardzo potrzebujemy światła Słowa Bożego, aby wyzwolić się z naszych ciemności i grzechów. Potrzebujemy inspiracji i pouczenia od samego Boga, aby nasze serca nie twardniały coraz bardziej. By się nie okazało, że w końcu na własne życzenie znajdujemy się na pustyni samotności i desperacji.

Wielu zaś ludzi zaczyna mieć wyrzuty wobec Boga dopiero wtedy, gdy sytuacja rodzinna staje się beznadziejna. A przecież wcześniej zapominali oni o tym, aby wspólnie klękać do modlitwy i czytać Pismo Święte. Zapominali o tym, że są tylko słabymi ludźmi, którzy ciągle potrzebują opieki i błogosławieństwa Bożego.

Podróżując pociągiem usłyszałem pytanie matki skierowane do swojej córki czy w tym roku przyjmuje księdza po kolędzie. Odpowiedź kobiety w średnim wieku była zaskakująco bezpośrednia: „Po co będę zapraszać do swego domu tych przychodzących księży? Czy nie mam innych ważniejszych spraw na głowie?” Oczywiście, że tu nie chodziło o samo tylko przyjęcie księdza do swego domu, ale raczej o otwarcie drzwi Chrystusowi, który chce nas zobaczyć i z nami się spotkać w naszym domu.  

Psalmista dzisiaj nas zachęca aby „słysząc głos Pana, nie zatwardzać swego serca” (Ps 95). Choć wielu już to swoje serce zamknęło na cztery spusty i nie chce żadnego kontaktu z Bogiem. Wiemy, że w niedługiej przyszłości przyjdzie taki dzień, w którym zostaniemy poproszeni o zdanie sprawy ze swego życia. Wówczas okaże się czy tak naprawdę uważnie słuchaliśmy słów Pańskich i czy wypełnialiśmy Boże przykazania.

Nauka ewangeliczna rzeczywiście jest zdumiewająca, a my mamy do niej dostęp w czasie każdej Mszy świętej w kościele. Słowo Boże może wypędzić złe duchy z naszego życia, a także przepędzać te, które niszczą nasze relacje z bliźnimi. Możemy skorzystać z zaproszenia Jezusa Chrystusa do naszego życia, ale możemy także bezczelnie Go zapytać: „Czego Ty chcesz od nas? Pomimo, że wiemy iż jest Świętym Boga możemy Go wyprosić z naszego życia na naszą własną zgubę. I niestety wielu tak obecnie czyni. Wolą oni żyć na własną rękę niż z błogosławieństwem Bożym. Miotają się oni bardzo i często głośno krzyczą na ulicach i w mediach. My zaś jako chrześcijanie przyjmujemy z wiarą naukę biblijną, która nawet duchom nieczystym rozkazuje i są jej posłuszne. Poprośmy dzisiaj Syna Bożego, aby przyszedł do naszych serc, a także pobłogosławił nas ręką kapłańską w imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego. Amen.

  • Zdjęcie autora: Józef Trzebuniak
    Józef Trzebuniak
  • 15 sty 2024
  • 2 minut(y) czytania

„Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego” (Rz 5:5).


Nasz Założyciel – Arnold Janssen zachęcał, abyśmy umiłowali w naszym życiu Ducha Świętego. Dzięki Jego darom możemy później dobrze służyć z miłością Bogu i bliźnim. „Wszystko jest łaską” było również dewizą życia świętego Arnolda. Dlatego tak wielką czcią otaczał wszystkie sakramenty święty i nawoływał do misyjnego zaangażowania w Kościele.

Założył on Zgromadzenie Słowa Bożego, ponieważ sam rozkochał się w Piśmie Świętym, a szczególnie w Prologu świętego Jana Apostoła. Postawił zatem w centrum swego życia Słowo Boże, czyli Jezusa Chrystusa, Syna Przedwiecznego Ojca. Od Niego uczył się sam pokory i miłości, a także modlił się, aby „Serce Jezusa żyło w sercach wszystkich ludzi”. Syn Boży wędrował po ziemi, nauczał i uzdrawiał. Według świętego Arnolda to właśnie miało stać się głównym zadaniem przyszłych misjonarzy werbistów i zgromadzeń siostrzanych, które zakładał.

Nauczał, że Duch Święty dopełnia dzieła Chrystusa na ziemi. Dlatego założył również Zgromadzenie Sióstr Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji, których zadaniem jest omadlanie dzieła misyjnego na całym świecie. Jako misjonarze i osoby świeckie możemy uczyć się tej postawy zawierzenia Duchowi Świętemu. Święty Arnold pisał, że „Duch Święty oczyszcza ludzi z grzechów i upodabnia do Boga. On jest prawdziwym Ojcem miłości. W Nim Bóg miłuje siebie i świat, przez Niego rozlała się miłość w sercach naszych”.

Wierzymy mocno, iż „Ojciec i Syn w swojej łaskawości zesłali nam Ducha Świętego, jako znak swojej miłości. Dlatego i my – razem z Ojcem, z Jezusem i w Jezusie – chcemy kochać Ducha Świętego”.   

Jak poucza nas dziś święty Arnold, wpatrujmy się nieustannie w życie Słowa Wcielonego, czyli Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Przenikajmy to sanktuarium Jego boskiego Serca poprzez udział w Eucharystii i głębokie życie modlitwy. Powiększajmy w ten sposób królestwo Bożej miłości i pomnażajmy wiarę w naszych wspólnotach i rodzinach. Medytujmy również każdego dnia Pismo Święte, aby wchodzić w coraz intymniejszy kontakt z naszym Panem Bogiem.

Tak wielu jest we współczesnym świecie ludzi, którzy zachowują się jak poganie. Oni właśnie potrzebują prawdziwego nawrócenia i poznania miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego. Módlmy się za nich szczególnie w łączności ze świętym Arnoldem i za jego przykładem.

GET IN TOUCH

We'd love to hear from you

(+62) 81233261883

  • White Facebook Icon

Józef Korneliusz Trzebuniak

  • SoundCloud - Czarny Krąg
  • Black Facebook Icon
  • Black Twitter Icon
  • Black Pinterest Icon
  • Black Instagram Icon

© 2020 by OsedeFlores. 

Zasubskrybuj Aktualizacje

Gratulacje! Zostałeś subskrybentem

bottom of page