- Józef Trzebuniak
- 29 sty 2022
- 3 minut(y) czytania

W zeszłym tygodniu wraz ze współbraćmi oglądaliśmy nowy film Adama McKaya, pt. „Nie patrz w górę”. Niedawno był on reklamowany nawet w Gościu Niedzielnym. Film ten opowiada o kryzysie, jaki przechodzi społeczeństwo i mass media w Stanach Zjednoczonych. Wszystko wydaje się tam fajną grą. A prawda nie odgrywa już najmniejsze roli. Każda prawda, a chyba najbardziej prawda o człowieku. Oglądając ten film ma się wrażenie, że wszystko właściwie jest bez większego sensu, a życie ludzkie dąży do nieuniknionej zagłady.
Inaczej przedstawia nam sytuację na świecie Słowo Boże, które dziś usłyszeliśmy. Z czytań liturgicznych dowiadujemy się kim jest Jezus Chrystus, a tym samym, jaka jest godności każdego człowieka.
W Księdze proroka Jeremiasza czytamy: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię”. Jak wielka jest godność każdego dziecka Bożego! Zachwyćmy się tym, jak bardzo Bóg nas ukochał.
Zobaczcie, że rodzice czy lekarze nie są w stanie zaplanować, jakie czy kim będzie nowo narodzone dziecko. Owszem mogą spodziewa się podobieństwa genetycznego do rodziców, ale poza tym niewiele o nim wiedzą. W przypadku Boga Ojca i każdego stworzonego człowieka jest zupełnie inaczej. Pan Bóg doskonale wie kogo stwarza. Przecież On nas kształtuje od wieków na swój obraz i podobieństwo.
Któż z nas patrząc na nowo narodzone dziecko nie zachwyci się nad tajemnicą życia ludzkiego. W niemowlęciu widać odbicie piękna i dobra samego Boga. A przecież każdy z as był kiedyś takim małym dzieckiem. Takim dzieckiem stał się dla nas również Jezus Chrystus. Dlatego nie powinniśmy się niczego lękać ponad miarę. Jesteśmy ukochanymi dziećmi – synami i córkami Ojca niebieskiego. Ta prawda winna nam pomóc przezwyciężać wszelkie trudności przeciwności losu.
Święty Paweł w swoim Liście do Koryntian pięknie opisuje tę miłość, którą Bóg nam ukazał w swym umiłowanym Synu – Jezusie Chrystusie. „Miłość [Boża] nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie”.
Oczywiście, że wszyscy jesteśmy spragnieni miłości. Wspomniany na początku film dobrze obrazuje jak ludzie szukają namiastek miłości tam, gdzie jej nie ma. Jak bardzo gubią się w rozumieniu czym tak naprawdę jest miłość.
Słowo Boże zaś ciągle przypomina nam, że stworzeni jesteśmy dzięki miłości Boga Ojca. Ponadto każdy z nas był ukochanym dzieckiem swoich rodziców. Jednak bardzo szybko o tej najważniejszej prawdzie zapominamy. Szukamy jakichś innych namiastek miłości. I wówczas najpewniej się rozczarowujemy.
Apostoł Paweł wyjaśnia nam powód tych naszych rozczarowań. To dlatego, że tutaj na ziemi „widzimy jakby w zwierciadle – niejasno”. Mylimy niejednokrotnie miłość z młodzieńczymi uczuciami, które bardzo szybko przemijają. Gdy zaś przychodzą konkretne, codzienne obowiązki, i trzeba zdać egzamin dojrzałości z wierności małżeńskiej czy też ze złożonych ślubów zakonnych, to sprawy się komplikują.
Mimo wszystko nie wolno nam przekreślać wartości prawdziwej miłości czy to w rodzinie, czy w gronie przyjaciół, czy we wspólnocie zakonnej. Oczywiście prawdziwa i wierna miłość istnieje i jest ona największą siłą napędową naszego życia.
Jezusa Chrystusa moglibyśmy nazwać: „Miłością, która przyszła na świat i wcieliła się w Człowieka”. Jego wszystkie słowa są pełne łaski, czyli są wypełnione współczuciem i miłością do człowieka. Bóg Ojciec posłał swego Syna, aby nam więźniom głosił wolność. Wolność od naszych egoizmów; wolność od niezadowolenia; wolność od zepsucia obyczajów; wolność od grzechów i słabości. Tylko od Jezusa Chrystusa możemy się nauczyć czym jest bezinteresowna miłość. Nie musimy się wstydzić naszych upadków i niedoskonałości. Raczej powinniśmy się rzucić w Jego miłosierne ramiona, które otworzył nam na krzyżu i dzięki temu uratował nasze dusze od samozagłady.
Zechciejmy na nowo się narodzić, to znaczy zaufać Panu Bogu tak jak małe dzieci. Odkryjmy w sobie to dziecięctwo Boże i podziękujmy za dar boskiej miłości, która jest nieskończona. Bo nawet gdyby matka zapomniała o swoim dziecięciu, to jednak Bóg nigdy o nas nie zapomni. Niech zatem ogień Bożej miłości rozpali nasze zimne serca.