Zapytałbym Marii...
- Józef Trzebuniak
- 8 gru 2020
- 1 minut(y) czytania

Co powiedziałbym tej pięknej dziewczynie o imieniu Maria, gdybym był aniołem tak, jak archanioł Gabriel?
Przede wszystkim zachwyciłbym się dobrocią jej serca, które jest wrażliwe, ciepłe, czyste i nieskalane.
Zapewne pierwszymi słowam, które wypłynęłyby z mych ust, byłoby uwielbienie Boga Ojca za dar cajcudowniejsze z kobiet.
Następnie dodałbym jej otuchy i zapewnił, że jest pełna łaski, to znaczy nie musi się już zamartwiać ani lękać o swoją przyszłość.
Zapytałbym również delikatnie czy jest gotowa na przyjęcie nowego daru, jakim jest życie i czy chciałaby się poświęcić dla Tego, który ma się z niej narodzić.
Nie przyspieszałbym jej odpowiedzi, ale raczej zapewnił, że jej wybór i decyzja są wielkiej wagi dla Boga i całego rodzaju ludzkiego.
Zaprosiłbym tę młodą dziewczynędo wspólnej modlitwy o światło Ducha Świętego, aby umiała z odwagą podjąć najważniejszą ze swoich decyzji i przyjęła rolę matki dla Syna Bożego.
Zapewne po tej modlitwie byłaby już gotowa powiedzieć swoje - TAK.
Z radościa serca podziękowałbym jej za pokorę, odwagę i ufność. Dodałbym także, że może być pewna szlachetności swojego oblubieńca, młodego kandydata na męża - Józefa. Razem z nim będzie w stanie przejść przez trudności i cierpienia, które przyjdą niebawem. Jednak może być pewna, że dla kochającego nie ma nic niemożliwego, a miłość potężniejsza jest niż śmierć.
Po tych słowach pożegnałbym się z uroczą panną z Nazaretu, aż do czasu kiedy porodzi swe pierworodne dziecko.
Comments