- Trzebuniak
- 12 lut 2016
- 1 minut(y) czytania

W czasie Wielkiego Postu trzeba dostrzec i nazwać swoje słabości. Nie chodzi tu o grzechy i niedoskonałości innych, ale raczej o własne. Stanięcie w prawdzie jest bowiem podstawą, na której buduje się dobrą relację z Bogiem i bliźnimi. Natomiast oszukiwanie siebie i twierdzenie, że jest się już doskonałym, zamyka drogę do rozwoju i postępu duchowego. Bez pokornego uznania swoich błędów nie ma mowy o bliskości z Bogiem. Dopiero po szczerym rachunku sumienia, można ruszyć dalej i podjąć wyrzeczenia pokutne. Albowiem nie da się pogodzić bogatego życia duchowego i oziębłości wobec drugiego człowieka.
Fundamentem jest zawsze altruistyczna miłość, która wyraża się w szczerości. To na tym fundamencie wznosimy piękną duchową świątynię, w której mieszka Duch Święty. Miłość w relacjach międzyludzkich to także życzliwość, podczas prowadzonych codziennie rozmów. To pokój i radość, które są obecne w zwyczajnych i przypadkowych spotkaniach.
Tak przeżywany czas wielkopostny to właśnie "dzień miły dla Pana". Ponieważ wówczas rozrywa się kajdany zła, które nas krępują; rozwiązuje się więzy niewłaściwych relacji; dostrzega się to, co najpiękniejsze w każdym człowieku; a przede wszystkim wychodzi się z niewoli egoizmu.
Wtedy rozbłyska dla nas nadzieja na lepsze jutro ...